Mam na imię Joanna i jestem włosomaniaczką :)
Swoją przygodę ze świadomą pielęgnacją rozpoczęłam w pierwszej połowie 2014 roku. Wpadłam niemal bez reszty w świat Anwen i innych blogerek, na których wiedzy i doświadczeniu zbudowałam swój własny, prywatny fragment rzeczywistości, którym na tym blogu dzielę się z Wami.
Kim jest włosomaniaczka według mnie? To dziewczyna, która świadomie dba o swoje włosy. Taka, która szuka nowych rozwiązań, które pomogą jej osiągnąć cel - piękne, zdrowe włosy. Innej definicji nie uznaję, bo drogi do celu są tak różne, że zawężanie tego opisu będzie niesprawiedliwe. Każde włosy są inne, każda z nas ma swój sposób na włosomaniactwo. Czy dziewczyny, które korzystają wyłącznie z drogeryjnych produktów można zaliczyć do tego grona? Według mnie - oczywiście! Każdy przejaw świadomej pielęgnacji, dążącej to perfekcyjnych włosów mieści się w mojej definicji :)

Ja wpadłam we włosomaniactwo za sprawą nierównej walki z wypadaniem włosów, które okazało się mieć podłoże zgoła niekosmetyczne. Jednak efekty, jakie widziałam po korzystaniu z rad Anwen, Kosmetycznej Hedonistki czy później Kasi na Fali sprawiły, że chciałam więcej. I teraz już umiem i nie boję się sama, mimo, że nie zawsze wychodzi ;)
Moje zainteresowanie świadomą pielęgnacją i jego efekty zaczęły być widoczne dla otoczenia. Oczywiście koleżanki z pracy zauważyły zmianę w wyglądzie moich włosów. Czasem też rozmawiamy, o rzeczach różnych. Kiedyś przyjechałam do pracy prosto z zakupów i jedna z dziewczyn zainteresowana zapytała, co mi wystaje z torebki za buteleczka :) Więc pokazałam :) Był to wtedy olej z nasion malin :) Zaciekawiona koleżanka pyta dalej, z czym to będę jadła :) Odpowiedziałam, naiwna, że nie do jedzenia kupiłam ten eliksir, a do włosów. No i tu rozmowa się skończyć nie mogła. Sto pytań, uwag, komentarzy. Temat pielęgnacji moich włosów (!) poruszany był w pracy kilkukrotnie, wiec przytoczone przykłady pochodzą z różnych rozmów.
Co słyszałam?
- Jak można myć włosy odżywką? Przecież, to nie do tego służy! ( jakby autorka tych słów usłyszała o Facelle czy płynie Biały Jeleń to chyba przeszła by załamanie nerwowe);
- Olej na włosy? Przecież będą tłuste! ( klasyk!);
- Jak to czytasz składy? Przecież nie są po polsku! (powiedziane przez panią mówiąca biegle w trzech językach, w tym angielskim);
- Nie używasz szczotki? Jak ty czeszesz włosy? (bo powszechnie wiadomo, że grzebienie zostaną dopiero wynalezione:);
- Ja można majątek taki wydać na odżywkę do włosów? Z zagranicy importowane, na pewno bardzo drogie! (na widok maski Planeta Organica, za niecałe 10zł);
- (kiedy porównałam szampon drogeryjney z płynem do naczyń) Niemożliwe, przecież to inaczej pachnie!
- Ja nie paćkam się w tych świństwach! Czysta woda i zwykły szampon, a zobacz, żyje i dobrze wyglądam! (osąd pani przed trzydziestką, wyglądającej na okolice czterdziestki, zgrabnej i ładnej, ale o przesuszonej cerze, wiecznie spierzchniętych ustach i nigdy nie farbowanych, a sztywnych i suchych jak pieprz, połamanych włosach);
- (chciałam zamienić się na zmianę w pracy w kolejnym miesiącu, bo miałam umówiona wizytę u fryzjera, u którego ciężko z terminami) A nie możesz iść gdzie indziej? Przecież fryzjer to fryzjer, ja chodzę gdzie taniej, po co tak sobie komplikować? (młoda dziewczyna z wiecznie spaloną trwałą);
- (wróciłam od fryzjera, koleżanka pochwaliła cieniowanie i kształt fryzury, odparłam, że nie są w ogóle cieniowane, bo kręconych włosów się tak nie traktuje) Przecież bez cieniowania włosy są ciężkie i brzydkie, jak przetłuszczone! Nie układają się! Trzeba cieniować!
Czasem spotykam się z życzliwością i zainteresowaniem, czasem proszona jestem o rady. Zdarza się, że słyszę "Co ty wyprawiasz z włosami, serio? Przecież wyglądają tak zwyczajnie!" Kiedyś było mi czasem smutno w takich sytuacjach, ale szybko się na nie uodporniłam :)
Wiele zabawnych sytuacji spotyka mnie przy zakupach w drogeriach lub aptekach, gdzie moje wymagania dotyczące kosmetyków wzbudzają czasem rozbawienie, czasem irytację ekspedientek.
Tak czy inaczej świat włsosmaniaczek jest coraz szerszy, zarówno producenci jak i Blogosfera dba, żebyśmy się nie nudziły :) Coraz więcej dziewczyn interesuje się tematem :)
A Wy uważacie się za Włosomaniaczki? Jak reaguje otoczenie, kiedy dowiaduje się o Waszym sposobie na pielęgnację włosów?
Zdjęcia ilustrujące ten post posiadają licencję CC0 Public Domain
prawda jest taka, że tylko my-włosomaniaczki jesteśmy w stanie się zrozumieć ;d
OdpowiedzUsuńJa jak tylko komuś kto się na tym nie zna mówię co robię z włosami to patrzy na mnie jak na kosmitę i nie wykazuje żadnego zainteresowania tematem.A żeby spytać co powinna zrobić ze swoimi włosami, żeby lepiej wyglądały to broń boże. Po czym kiedy nachalnie polecam olejowanie to słyszę" moje i tak się przetłuszczają":D
Prawda! Olejowanie to rytuał, który odbierany jest najbardziej podejrzliwie :) Jeszcze maski DIV, takie na jajku na przykład.
Usuń