niedziela, 6 marca 2016

Niedziela dla Włosów (11) - Siemię lniane, Wit.E i Kallos Omega

Witajcie!
Luty minął, rozpędza się marzec. Szybko ten rok leci, zdecydowanie za szybko. Ostatnio nie mam na nic czasu, a tym bardziej na przyjemności, takie jak tworzenie nowych wpisów. Bardzo chcę to zmienić i mam nadzieję że bliżej Wielkiej Nocy trochę się u mnie rozluźni. Tymczasem staram się choć raz w tygodniu zapewnić mojemu ciału i przede wszystkim włosom maksymalne spa.
A moje włosy są ostatnio strasznie kapryśne. Zbyt dramatycznie reagują na wiele zabiegów, więc większość czasu chodzę w koczkach i kucykach. Jak dzisiaj wyglądała moje pielęgnacja? 

niedziela dla włosów - kosmetyki
Zestaw na niedzielę :)
Na początek już w sobotę nałożyłam olej lniany na długość, dokładnie omijając skórę głowy. Dlaczego zaprzątałam olejowania skóry bliżej wyjaśnię w najbliższym poście, gdzie między innymi będą recenzje indyjskich specjałów i podsumowanie początku roku :)
Rano zemulgowałam olej odżywczą maską Agafii, a po pól godziny umyłam dokładnie włosy szamponem Barwa. Osuszyłam włosy i na długość nałożyłam maskę Kallos Omega ( na zdjęciu widać, że nakrętka nie przyjęła dobrze spotkania z płytkami w łazience), wzbogaconą kilkoma kroplami Wit.E (w oleju arachidowym, wiec innego oleju już nie dodawałam) - słoiczki mam maksymalnie zatłuszczone... Po 20 minutach spłukałam wszystko i po wypłukaniu włosów zanurzyłam je na chwilę w kubku z rzadkim żelem lnianym. Zawinęłam włosy w koszulkę i jak pozbyłam się nadmiaru wody, wysuszyłam dyfuzorem. W połowie suszenia zabezpieczyłam końce serum Marion TermoOchrona. Rozpaczliwie szukam nowego serum, które było by lekkie, ale dobrze zabezpieczało włosy. Nie ukrywam, że boję się wydać kilkadziesiąt złotych na polecany przez wiele Blogerek Dave czy Artego, choć kusi. Pewno kupię dopiero, kiedy Marion się skończy...
niedziela dla włosów - efekt
Skrajne zdjęcia w sztucznym świetle, środkowe w naturalnym. Włosy były jeszcze lekko wilgotne :)
Po wszystkim włosy chyba były mi wdzięczne. Nie jestem do końca tego pewna, ponieważ po nocy mogą się odkształcać lub wyschnąć na wiór (było tak kilka razy, pojęcia nie mam, dlaczego). Teraz jest ok, ale GoodHairDay na pewno tego nie nazwę. Włosy są miękkie i dociążone, co z całą pewnością zawdzięczam żulikowi z siemienia. Bardzo dobrze sprawdził się też olej z Wit.E dodany do maski po myciu - czuć nawilżenie i z tego jestem zadowolona. 
A jak Wasze niedzielne spa?

10 komentarzy:

  1. Twoje włosy wyglądają pięknie :) Moje przechodzą bunt ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja włosy myłam wczoraj :) Nie prowadzę tak bogatej pielęgnacji włosów, dopiero się uczę włosomaniaczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żulik z siemienia :D!
    Ja niestety dziś mycie byle jak i odżywka InSight na kilka minut, suszenie gorącym nawiewem i bieg na trening :( jutro za to im to wynagrodzę

    OdpowiedzUsuń
  4. o mokosh słyszałam bardzo dobre opinie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten olej i białą glinkę z Mokosh i są bardzo fajne :)

      Usuń
  5. Wyszło bardzo fajnie;) U mnie też olejowanie olejkiem lnianym;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja zabezpieczam włosy jedynie olejami, ale Monika z bardziej 'lekkich' i dobrych produktów do zabezpieczenia poleca Mythic Oil Colour Glow ;3 wiem, że nie chcesz wydawać większych pieniędzy na to, ale w sumie starczyłoby na bardzo długo - ma aż 125 ml : ) Monika dorwała go w jakieś hurtowni za 39 zł ; )
    a ten olejek z dove kupiłyśmy kiedyś w rossmannie za 16 zł ;dd i ubyło go tak mało, jest bardzo wydajny, ale pojemność również była spora - z tego co Monika mówiła, ten jest bardziej 'ciężki' niż wspomniany Mythic Oil : )

    /ola : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baardzo dziękuję, czytam Was regularnie i wiem, że chwalicie obydwa produkty :) Ja mogę wydać więcej na kosmetyk, który się sprawdzi, ale takie olejki zwykle przeciążają mi włosy i boję się, że 40zł pójdzie na marne :) Chyba skuszę się na Mythic Oil, wiele dziewczyn piszę, że jest lekki :)

      Usuń