poniedziałek, 7 marca 2016

Podsumowanie - styczeń i lutu + plany :)


Witajcie!
Lepiej późno niż wcale - więc dzisiaj przychodzę do Was z podsumowaniem pielęgnacji moich włosów. Będzie ono zawierało przede wszystkim relację z pielęgnacji indyjskim olejkiem i mydełkiem, ale nie tylko :) W moich planach pielęgnacyjnych zwykle wieje nudą, bo w zasadzie stosuję coś niby kosmetyczny minimalizm, choć trafniejszym określeniem byłby raczej racjonalizm :) jeśli chcecie się dowiedzieć, jak wyglądały ostatnie miesiące u mnie, zapraszam do dalszej części wpisu :)

 
Olejek Heenara
Olejek Heenara   
W połowie stycznia zamówiłam zestaw indyjskich kosmetyków (link), który miał przede wszystkim pomóc mi w przyspieszeniu porostu włosów. Od całkiem niedawna zaczęło zależeć mi na długości - bardzo chciałabym dojść do pól metra. Oczywiście będzie trwało to bardzo długo i w międzyczasie może się wszystko zmienić, ale centymetry przybywają, a czas i tak upłynie :) Luty zaczęłam od regularnego, (dwa razy w tygodniu) wcierania w skórę głowy olejku Hennara (na noc). Za każdym razem rano zmywałam go mydełkiem Sesa. Dodatkowo, raz na tydzień nakładałam na włosy oraz skórę głowy zioła Bringraj. Będzie o nich oddzielny wpis, dziś jedynie pobieżnie opiszę ich działanie :) W międzyczasie farbowałam też włosy henną, co w zasadzie można zaliczyć do indyjskiej pielęgnacji :) Jakie były efekty moich starań? 2,5 cm :) Całkiem niezły wynik. Szczególnie, że praktykę z olejkiem porzuciłam po dwóch tygodniach - niestety, podrażnił i rozchwiał równowagę mojej skory głowy, choć po pojedynczym użyciu nie mogłam tego stwierdzić. Mimo, że do pozytywnych działań tego olejku mogę zaliczyć takie zalety jak przedłużenie świeżości włosów, przyspieszenie porostu lub nabłyszczenie włosów, to zrobił dla mnie coś jeszcze... Włosy zaczęły wypadać... Nie jakoś dramatycznie i nie do opanowania, ale znacznie zwiększyła się ich ilość w wannie po myciu. Po odstawieniu olejku ten objawy zniknęły, tak samo jak nieprzyjemne uczucie na skórze głowy. W pierwszym momencie myślałam, że po prostu zbyt długo go trzymam. "Zaleczyłam" głowę wcierką Jantar (działa świetnie łagodząco!) i Cerkogelem 30 i zastosowałam olejek na dwie godziny przed myciem. Objawy wróciły. :( Tak więc olejek zostanie ze mną, do olejowania długości włosów, bo robi cuda z blaskiem, szczególnie w naturalnym świetle :) Dziwne to, bo niegdy nie reagowałam tak na oleje na skórze głowy.., Rycynowy i kokosowy sprawdzały się świetnie, a tu taka nieprzyjemna niespodzianka :(
Mydło SESA
Mydełko Sesa
Mydełko za to spisało się rewelacyjnie! Jest to delikatne myjadło, więc z przyjemnością używam je w tygodniu. Ma bogaty skład i miło pachnie. Producent zaleca przetrzymanie piany na włosach do dwóch godzin, ale ja z typowo mokrą głową tyle nie wysiedzę. Po prostu myłam włosy i skórę głowy dwa razy, bardzo dokładnie. Pięknie domywa olej, samo w sobie ładnie pielęgnuje włosy. Do tej pory, w ramach testów, po nim nie używałam już żadnej maski ani odżywki, jedynie b/s lub żelu lnianego. Planuję mydełko wprowadzić do pielęgnacji na stałe :)
Zioła Bringraj mają konsystencję i zapach henny. Podobnie też się je przygotowuje, choć nie trzeba podgrzewać wody. Na włosach też zachowują się inaczej, ale szczegółów dowiecie się wkrótce :) Efekt po ich spłukaniu jest podobny do efektu po hennie - jednak są oczywiście pewne różnice. Takie zioła też zostaną ze mną na dłużej :)

 
  

Jak wyglądała moja pielęgnacja od poczatku roku ( ze wskazaniem głównie na luty)?

Mycie: Babydream (ułatwiający rozczesywania), Barwa lniana, mydełko Sesa,
Odżywki i maski: Planeta Organica mango, Bania Agaffi Siedem Mocy, Kallos Omega i Kallos Keratin,
Oleje: Heenara, z wiesiołka i lniany,
Półprodukty: Mleczko pszczele w glicerynie, Wit.E w oleju arachidowym, gliceryna, hydrolizowana keratyna, żel lniany.

Jak widzicie moja pielęgnacja jest dość minimalistyczna (jak na włosomaniaczkę :). Jakie mam plany na marzec i kwiecień? Przede wszystkim chcę być bardziej systematyczna i bardziej rzetelnie testować nowe produkty. Mam masę kosmetyków, o których nie mogę napisać wiele, mimo, że ich używałam, ponieważ robiłam to nieregularnie, w różnych warunkach... I nie robiłam notatek. Aktualnie chcę to zmienić. Chcę też wprowadzić więcej "ładu" w codzienną pielęgnację, stworzyć własną włosową piramidę i jej się trzymać :)

Pozostanę przy sprawdzonych produktach, takich jak Kallosy czy PO, ale cały czas szukam nowości i inspiracji :) Chcę też więcej czasu poświęcić domowym sposobom pielęgnacji - maskom i maseczkom z lodówki :).

Regularnie łykam Vitapil i jak go skoczę, rozejrzę się nad innym suplementem. Piję również czystek i pokrzywę :)

Szukam też wcierki, która pomoże mi przyspieszyć porost (chciałam wypróbować coś poza Jatarem), ale wolałabym, żeby była bez alkoholu. Polecacie coś? 
Długość włosów: 25.5cm

6 komentarzy:

  1. Moja siostra, która przetestowała już chyba wszystko w zakresie zapuszczania włosów najbardziej chwaliła sobie drożdże;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Picie drożdży mi nie wychodzi - ale wiem, że dla wielu to faworyt :)

      Usuń
  2. Widzę, że te indyjskie kosmetyki są rewelacyjne szkoda, że mają kilka wad :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że olejek powodował wypadanie... I czekam na recenzję tych ziółek Bringraj;) Powodzenia w dalszej pielęgnacji;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może wypróbujesz aktywne serum ziołowe na porost włosów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo! Zgoglowałam, bo tego specyfiku nie znałam :) I bez alkoholu :) Ciekawe!

      Usuń