sobota, 21 maja 2016

Dwa tygodnie z... Białą glinką :)



Cześć!
Już jakiś czas temu chodził mi po głowie pewien pomysł, a z początkiem maja postanowiłam wcielić go w życie. W końcu jaka pora roku jest najlepsza, żeby podejmować nowe wyzwania, realizować postanowienia i plany? Oczywiście wiosna! Nie wiem jak Wy, ale wraz z pierwszymi promieniami majowego słońca wstępuje we mnie nowa energia, mam masę pomysłów i dużo motywacji, żeby działać :) W związku z tym, zaraz po długim weekendzie majowym zaczęłam moje testy. Seria, którą chcę stworzyć na moim blogu nie jest może jakąś rewolucją, dla mnie jednak jest ważna. Chcę usystematyzować to, co robię - żeby było w tym więcej ładu. Chcę się kierować tu jedną, ale bardzo ważną zasadą: systematyczność. Jak chyba każda kosmetykoholiczka mam z tym problem, bo nowości jest tak dużo, a ja jedna. Czasem używam produktów, a nie potrafię nic konkretnego o nich powiedzieć. Dlaczego? Bo używam ich nieregularnie, w różnych zestawieniach i tak na prawdę nic o nich nie wiem. Zasadą serii "Dwa tygodnie z..." będzie przede wszystkim regularne testowanie wybranego produktu tak, żebym po tym czasie mogła napisać rzetelną recenzję. Pewnie wielu z Was nie są potrzebne takie postanowienia, a mnie pomogą one być lepszą w tym, co robię. 
Jasne, że wielu kosmetyków nie da się po prostu przetestować w tak krótkim czasie. Nawet po kilku regularnych użyciach nie ma w zasadzie wizualnego efektu, które pojawiają się po często kilku miesiącach. Takich produktów seria nie obejmie w ogóle - pewnie, że będą recenzje, ale nie oparte jedynie na 14 dniach testowania. 
Pierwsze dwa tygodnie z maseczkami z białą glinka mam już za sobą - jest to pierwszy produkt, który używałam regularnie właśnie po to, żeby dzisiaj dokładnie wiedzieć, jak działa na moją skórę. Jesteście ciekawe? Czytajcie dalej :)



BIAŁA GLINKA

Biała glinka - (inaczej glinka porcelanowa lub glinka chińska) to najpopularniejsza i najczęściej wykorzystywana odmiana. Jej właściwości ściągające, odżywiające i regenerujące sprawiają, że najlepiej sprawdza się w pielęgnacji cery suchej, delikatnej, wrażliwej lub zmęczonej ze zmarszczkami. Działa również łagodząco i zabliźniająco, dzięki czemu poprawia się koloryt skóry. Biała glinka jest tak łagodna, że stosuje się ją nawet w pudrach dla niemowlaków.
http://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/kosmetyki/glinka-kosmetyczna-rodzaje-wlasciwosci-zastosowanie-glinki-kosmetyczne_37008.html

Moja glinka jest akurat z firmy Mokosh, ale na kolejne opakowanie skuszę się jednak tańsze. Proszek ma biały kolor i konsystencję sproszkowanej kredy, nie rozpuszcza się w wodzie, ale przez to, że jest bardzo drobny, tworzy takie błotko, bardzo kremowe i o jednolitej konsystencji. Biała glinka praktycznie nie ma zapachu, ale jeśli weźmiecie głęboki wdech blisko zawartości słoiczka, poczujecie się, jakbyście wąchały właśnie kredę. Zapach wilgotnej glinki też nasuwa mi na myśl mokrą kredę, choć właściwie nie czuję żadnego zapachu. Dobra jest też wydajność proszku, bo przy moim używaniu zniknęło raptem może 1/4 opakowania - a używałam przecież intensywnie :) Kosztuje od około 7zł za 100g, więc cena też jest bardzo przystępna

Mój przepis na maseczkę: dwie łyżeczki glinki, dwie-trzy łyżeczki wody, cztery-pięć kropli oleju lnianego.

Ważne jest, żeby przy pracy z glinką nie używać metalowych narzędzi - może reagować. Maseczka powinna mieć gęstą, gładka konsystencję. Kilka kropel oleju powoduje, że maseczka jest bardziej kremowa i wolniej zastyga. Jednak kiedy dodacie za dużo - nie zastygnie w ogóle i zmycie będzie problemem. Można kombinować z proporcjami, dodawać ekstrakty, zamiast wody doskonale nadają się hydrolaty. Idealna dla mnie konsystencja powstała z powyższych proporcji - błotko jest wystarczająco gęste, nie spływa z twarzy i ładnie się rozprowadza. Ja już dawno dopuściłam sobie nakładanie takich mieszanek palcami - możecie spróbować, ale mi wszystko się rozmazuje, jest nierówno rozprowadzone i po prostu be. Używam zwykłego pędzla  do masek z Rossmanna - jest super! Ważne jest też, żeby nie pozwolić maseczce zaschnąć na twarzy. Niżej napiszę o moim patencie na to, żeby tak się nie stało. 

Jak stosowałam maskę?
W ciągu dwóch tygodni użyłam maskę osiem razy - co dwa dni. Za każdym razem zrobiona była tak samo, a moja skóra tak samo przygotowana. Nie wprowadzałam w międzyczasie nowych kosmetyków ani zabiegów. Peelingi wykonywałam w dzień, kiedy maski nie nakładałam, jak zwykle raz w tygodniu..
Wieczorem, po starannym demakijażu i osuszeniu skóry, nanosiłam na nią pędzlem dość grubą warstwę maseczki, Omijałam okolice oczu i nie nakładałam jej na usta. Po starannym rozprowadzeniu błotka, myłam pędzel w ciepłej wodzie i takim mokrym omiatałam jeszcze raz skórę. Pokrywałam ją w ten sposób jeszcze dodatkową warstwą wilgoci, która opóźniała schnięcie. Całość trzymałam na twarzy dwadzieścia minut, w międzyczasie psikając co jakiś czas buzię wodą z buteleczki z atomizerem. Taka mgiełka wystarczy, żeby powierzchnia maseczki była cały czas wilgotna. Woda, zarówno ta to przygotowania glinki, oraz ta w buteleczce była po prostu zwykłą, źródlaną wodą, 
Następnie zmywałam wszystko pod bieżącą ciepłą wodą i wykonywałam dalsze kroki pielęgnacji - krem, serum. 

Co zaobserwowałam?
Według mojej oceny wiele właściwości białej glinki spełniły się i u mnie. Z zabiegu na zabieg moja cera stawała się bardziej spokojna, rozjaśniona i ukojona. Nie pojawiły się żadne nowe niespodzianki, a  starsze ładnie się zagoiły, Skóra jest bardziej gładka, miękka w dotyku. Nie wiem, czy to nie jest siła sugestii, ale moje dwa widoczne naczynka na lewym policzku wydają się bledsze, bardziej schowane. Po zmyciu glinki skóra była matowa, ale nie ściągnięta czy nieprzyjemnie napięta Kiedy wchłonęła nałożony na nią krem nawilżający - powracał mat (wydaje mi się, że ten efekt narastał, a po samym kremie nigdy nie zaobserwowałam takich rzeczy). 
Ogólny stan skóry się poprawił i dwutygodniowa kuracja kaolinem ładnie uspokoiła moją skórę. To najbardziej wyraźny efekt i to jego postawiłam bym jako jedyny, który wywołany jest przede wszystkim tymi maseczkami. Koloryt może być efektem bardzo subiektywnym, tak jak matowość cery - a brak pryszczy i szybkie gojenie zaskórników to wyraźny efekt maseczek.

Mogę polecić porcelanową glinkę każdej z Was, która chciałaby ukoić i uspokoić swoją cerę. oczywiście na trwałe i wyraźne efekty trzeba poczekać, jak w przypadku każdego naturalnego składnika pielęgnacji, ale jeśli zależy Wam na dojściu do ładnej cery naturalnymi metodami - warto wprowadzić glinkę do pielęgnacji. Nie trzeba przecież nakładać kilku maseczek w tygodniu - u mnie kaolin zostanie na stałe i postaram się bardziej regularnie stosować maseczki. Będę używać go solo, dodawać do gotowych maseczek i tworzyć bardziej bogate kompozycje. 

Używacie glinek w pielęgnacji twarzy? Jaka jest Wasza ulubiona?

8 komentarzy:

  1. Super, że się sprawdza! Również uwielbiam maseczki z glinki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mogłabym być z niej zadowolona. Chociaż moja cera jest bardziej mieszana i skłonna do niedoskonałości to lubię stawiać na ukojenie i regenerację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biała glinka jest najdelikatniejsza, ale np. zielona jest bardziej polecana do cery mieszanej, a koi i uspokaja skórę wg mnie równie dobrze :)

      Usuń
  3. ja muszę w końcu zaprzyjaźnić się z jakaś maseczką z glinki :D Fajnie, ze ta Twoja się sprawdza, moze tez sobie taką sprawie/Karolina

    Dwie Perspektywy Blog [Klik]

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam wszelkie glinki, białe też mam, nawet z trzech różnych marek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a widzisz jakieś różnice w zależności od producenta? Ja do tej pory miałam Mokosh i ze strony ZSK, obie są bardzo podobne :)

      Usuń