niedziela, 7 sierpnia 2016

Wakacyjna kosmetyka - co zabrałam na urlop? Opróżniam kosmetyczkę z TrustedCosmetics

Cześć :)
Uff... wiem, że po takiej nieobecności zwykłe "cześć" brzmi dziwnie. Nie planowała się tłumaczyć, ani opisywać, co robiłam jak mnie nie było, ale dwa słowa wyjaśnienia się pojawią. Byłam na wakacjach, później odcięło mnie od internetu, następnie byłam chora, a kiedy już czułam się dobrze - wiecie, jeśli coś odkłada się w nieskończoność, im później, tym trudniej zacząć to robić. Tak też jest ze mną i w sunie już dobrych kilka dni temu mogłabym spokojnie wrócić do blogowania, bo i czas i chęci były, ale jakoś tak... 
Aż dzisiaj porządnie zatęskniłam za Wami i w końcu się przełamałam. Na początek moja wakacyjna walizka (kosmetyczna) - co zabrałam ze sobą na urlop i jak te cosie się sprawdzały?
Na początek kilka słów o idei, która przyświecała mojemu pakowaniu się. Jestem dość leniwa, pakować się nienawidzę, bo zawsze mam wrażenie, że o czymś zapomniałam, czegoś nie zabrałam i chodzę później, myślę i ogólnie szlag mnie trafia. Tym razem nie było inaczej i pakując kosmetyki kierowałam się prostą zasadą - im mniej, tym lepiej. Brzmi niewiarygodnie jak na kosmetoholiczkę, a jednak. Zabrała to, co potrzebne, bo na wakacjach chcę wypocząć, a testować będę w domu. 




Myjemy! Oczyszczanie to podstawa, a ja uwielbiam używać do tego miceli. Jako, że nie planowałam kupować niczego nowego, zabrałam butle, której po prostu aktualnie używam. Płyn Dermedic z serii Hydrain 3 sprawuje się nieźle, ale nie ma szału. Po prostu nie rusza makijażu. Tusze i cienie rozmazuje, a podkład czy krem CC jakoś tam znika, ale to nie na moje nerwy. Nad morzem się nie malowałam, ale używałam kremu CC, który zmywałam chusteczkami BeBeauty - są fajne, robią co mają i nie ma po nich przykrych skutków ubocznych. Nawiasem mówiąc, tusz i eyeliner też zmywają dobrze. O chusteczkach peelingujących  BeBeauty już pisałam TUTAJ i nadal jestem tego samego zdania - są ok, ale bez szału. Raz nawet zrobiłam nimi peeling całego ciała, zużyłam 4 sztuki i efekt był dobry. Ogólnie - moja paszcza wróciła z urlopu w stanie zadowalającym.


Włosy! Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała kilku cudów do włosów. Na zdjęciu jest szampon na bazie serwatki mlecznej i regenerująca maseczka Bani Agafii. Jako, że włosy myję od jakiegoś czasu OMO, ten duet sprawdził się świetnie. Zależało mi jeszcze na jednej rzeczy - te saszetki są lekkie i wydajne. Nie musiałam dźwigać butelek, tubek, czy czego jeszcze. Są bardzo praktyczne. 
Na zdjęciu znalazł się też krem, który powinien zostać hitem tego roku - Babydream Panthenol Wundschutzcreme (recenzja KLIK). Idealny na wszelkie odparzenia lub żeby im zapobiegać, ale też jest świetny w przypadku pierwszych objawów przedawkowania słońca. 



Nadal włosy! Dwie miniaturki - Pilomax i Schwarzkopf. Maski do włosów, ale w maleńkich pojemnościach - żeby nie dźwigać! Zabrałam to, co akurat miałam w domu i sprawdziło się świetnie. Pilomax jest do jasnych włosów, ale ja nie mam uprzedzeń :) Zawiera proteiny, więc dobrze sprawdziła się na przesuszonych wiatrem włosach. Za to maseczka Schwarzkopf zawiera silikony i dobrze zabezpiecza włosy. 
Krem CC Delia (recenzja KLIK) spisał się na medal. Używałam do na filtry (o nich za chwilę), nie rolował się, nie ważył, nie tworzył plam. Mimo, że nie kryje jakoś zjawiskowo, dla mnie wystarczył i jestem bardzo zadowolona. Co ważne, nie świeciłam się po nim i dawał radę większość dnia utrzymać się na buzi, mimo upału czy wiatru. 


No i filtry. Ja nie jestem narwańcem, wiem, że filtrów używać trzeba, ale nie wpadam w panikę, kiedy kilka godzin nie mam dostępu do łazienki, żeby zmyć z siebie stare i nałożyć nowe warstwy. Nie opalam się - nie wyleguję plackiem - a zabezpieczam głównie twarz, ręce i ramiona. Poza tym moja skóra pokazuje pierwsze oznaki kontaktu ze słońcem dopiero po 4-5 godzinach, więc nie ma co wariować. Mogę być na zewnątrz cały słoneczny dzień i nawet nie zacznę zmieniać koloru. Wiem, że to nie jest jedyna oznaka zgubnego działania promieni słonecznych, ale po prostu nie daję się zwariować. Używam kremu z filtrem rano, a jeśli planuję również po południu wystawiać się na bezpośrednie słońce, powtarzam aplikację. 
Ziaja jest bardziej mojego męża niż moja, ale też stosuję ją, np. do nóg. Jest lepka i dość długo się wchłania, ale nie bieli przesadnie i ciuchów też nie brudzi. Sun Ozon Sonnencreme Classic używam do rąk, ramion, pleców. Jest mniej tłusty od Ziaja i ma optymalną dla mnie ochronę. Przy dwóch aplikacjach dziennie słońce w ogóle mnie nie tyka, a skóra nie reaguje na niego dramatem - żadnych krost, plam. Uzyłam go kilka razy do twarzy, ale jest mało przyjemny w obsłudze. Buzia mi się po nim świeci i ogólnie nie jest komfortowo. Dlatego kupiłam Sun Ozon Sunnenfluid, który miał być matujący, ale nie jest do końca - za to dość dobrze pracuje z moim kremem CC, więc moje oczekiwania spełnia. Jeśli byłam dłużej na zewnątrz, zmywałam wszystko chusteczką do demakijażu i nakładałam jeszcze raz. Swoje zadanie spełnił i ja jestem zadowolona. 
Serum Ava (recenzja KLIK) jest świetne również po całym dniu na słońcu. Kiedy jednak przypaliłam sobie nos (zmyłam kremy i nie miałam ich przy sobie, żeby poprawić), wystarczyło posmarować tym cudem i rano nie było śladu po awarii. Ogólnie używam go codziennie, ale w okresie letnim rozszerzyłam aplikację również na ramiona. Mój P. potwierdza - działa na przygrzaną skórę :)


I hit wakacji zostawiłam na koniec - szampon 2in1 od Bio IQ. Rewelacja! Co prawda włosy myję nim rzadko, ale w tej roli też się sprawdza. Ma lekki, świetny skład. Przyjemnie myje siało, ładnie pachnie i nie pieni się jak wariat. Na pewno pojawi się pełna recenzja, więc nie będę teraz się produkować. Jeśli macie możliwość przetestowania tego produktu - polecam!


No i tak wygląda moja wakacyjna kosmetyczka. Była oczywiście również pasta i szczoteczka do zębów oraz mydło, ale to przecież oczywiste. 
Znacie te produkty? Macie swoje wakacyjne perełki?



25 komentarzy:

  1. Wakacyjny wyjazd nie może obejść się bez produktów z wysokimi filtrami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No! U mnie te filtry nie są ekstremalnie wysokie, ale dają radę :)

      Usuń
  2. Miałam wypróbować ten płyn micelarny, ale nie mieli już go w aptece

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że wakacje się udały:) Fajne są te chusteczki peelingujące, idealne na wyjazdy;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezły zestaw kosmetyków :)

    Obserwuję i zapraszam do siebie: http://kosmetycznastronazycia.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne mają produkty z BabyDream, sama kupuje szampon do włosów :D
    a w tym roku te słońce jakieś lipne, więc nawet nie da rady się spalić .

    http://pa2ul.blogspot.com/2016/08/oprozniamy-nasze-kosmetyczki-wyzwanie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szampon z Babydream mnie... znudził :D A odkąd myję włosy OMO, używam zwykłej Barwy.
      No a co do słońca masz rację - nie rozpieszcza :(

      Usuń
  6. U mnie paczka n a wyjazdy jest podobna ;-) ale dźwiga zawsze narzeczony! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, i jeszcze auto zawiezie, ale pakowanie i rozpakowywanie kosmetyków mnie denerwuje :D

      Usuń
  7. Micela z Dermedic nie lubię, właśnie dlatego że nie zmywa majijażu (czyli nie robi tego, do czego ma służyć). A szampon z BIO IQ też pojechał ze mną na wakacje - rzeczywiście sprawdza się i jako żel i jako szampon do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby nie zmywa, ale przyjemnie nawilża i nie powoduje ściągnięcia skóry. Ja już się przyzwyczaiłam, że mało który micel zmyje makijaż oka...

      Usuń
    2. Ja znalazłam już kilka, które robią to skutecznie (Garnier, Bioderma, Sylveco). To, że micel dodatkowo nawilża to fajnie, ale dla mnie z założenia są to produkty do demakijażu i oczekuję że to właśnie będą robić :)

      Usuń
    3. Muszę w końcu wypróbować Garnier, bo, wstyd się przyznać, ale jeszcze go nie miałam. Bioderma i Syveco strasznie podrażniają mi oczy :( Zobaczymy, może znajdę ideał :)

      Usuń
  8. Kosmetyki baby dream są super ;) dermedic u mnie chroni skórę latem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się nad wypróbowaniem jakiegoś kremu Dermedic, ale moje zapasy na razie mówią nie :)

      Usuń
  9. zauważyłam, że coraz więcej osób sięga po produkty dla dzieci :) zwłaszcza uczuleniowcy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale trzeba uważać, bo większość produktów dla dzieci ma gorsze składy niż dobre kosmetyki dla dorosłych :)

      Usuń
  10. Niestety nie znam nic od Ciebie :) czekam na opis dalszych zadań ;) powodzenia w wyzwaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zastanawiałam się nad tym filtrem do twarzy. Ale przy mojej problematycznej cerze łatwo o zapchanie porów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie zapchał, ale jeśli masz z tym problem, warto uważać. Zawsze, kiedy zobaczysz niepokojące objawy, możesz go zużyć do ciała. Kosztuje kilka złotych, więc strata niewielka :)

      Usuń
  12. Bio Iq jest moim odkryciem sezonu letniego :) Znalazłam go na https://www.showroom.pl

    OdpowiedzUsuń