niedziela, 20 marca 2016

Niedziela dla włosó (12) - Maska z dziegciem i półprodukty.

Witajcie!

niedziela dla włosów
Dzisiaj znów szybka niedziela, ale cieszę się niezmiernie, że mobilizuję się choć raz w tygodniu, żeby ten dzień poświęcić pielęgnacji. W tygodniu zwyczajnie nie mam czasu, a bez tego wyglądałabym jak miotła... Teraz nie jest wiele lepiej, ale o tym za chwilę.






Mycie: Barwa lniana;
Olej: z wiesiołka;
Odżywienie: Maska z dziegciem, odżywka Isana (brązowa tubka), odżywka Ziaja b/s (niebieska)
Półprodukty: Mleczko pszczele w glicerynie, keratyna hydrolizowana, Wit.E w oleju arachidowym,

Umyłam skórę głowy szamponem, a po długości pociągnęłam pianą. Następnie nałożyłam na długość maskę z dziegciem (o tym śmierdzielu pisałam TUTAJ), zmieszaną z kilkoma kroplami keratyny, mleczka pszczelego i Wit.E. Po 15min dołożyłam olej. Zdecydowałam się na tą maskę z dwóch powodów: po pierwsze, ma prosty, naturalny skład i to półprodukty decydują o jej charakterze. Po drugie, jest delikatna również dla skóry głowy, a przecież nie sposób zupełnie ją ominąć. Zamierzałam zrobić kompres, więc było to dla mnie ważne. Trzymałam wszystko pod czepkiem pól godzinki, po czym zmyłam wszystko szamponem, ale bardzo małą ilością. Wmasowałam jeszcze odrobinę odżywki Isana i spłukałam chłodną wodą. Na koniec jeszcze nałożyłam groszek odzywki Ziaja b/s (niebieskiej). Odgniotłam mokre włosy w koszulkę i podsuszyłam je u nasady chłodnym nawiewem. Długości pozwoliłam wyschnąć naturalnie.
Ostatnio moje włosy nie są zadowolone z pielęgnacji, jaką im funduję, a ja nie jestem zadowolona z nich. Nie układają się, nie chcą współpracować. No i coś jeszcze spędza mi sen z powiek... Około tydzień temu pojawiły się na mojej skórze głowy jakieś nieciekawe zmiany, z początku myślałam, że to uczulenie. Kiedy do tego doszła sucha skóra na łokciach i ciągle uczucie pragnienia, wiedziałam, że to znowu moja tarczyca daje mi do wiwatu. Zmiany na głowie okazały się po prostu tłustym łupieżem, z którym przyszło też wypadanie włosów. Zakupiłam wcierkę, o której niedługo Wam napiszę i zamierzać powalczyć z tą dolegliwością do czasu, kiedy hormony mi się nie ustabilizują. Martwię się jedynie, że przed Wielkanocą nie uda mi się odwiedzić lekarza. Tymczasem, niestety, muszę myć włosy codziennie, mocnym szamponem (akurat padło na Barwę), bo inaczej mam na głowie tłuste u nasady siano. Ograniczyłam stylizatory do zera, jedynie glutek lniany czasem się u mnie pojawia. Na zdjęciu poniżej widać, że włosy zupełnie nie chcą współpracować. Mimo, że w dotyku są miękkie, gładkie i dobrze dociążone , to miejscami się puszą i za nic nie chcą się układać. Po kliku godzinach w koczku wyglądają lepiej. Muszę przeżyć niekończący się BadHairDay i doczekać, aż dojdą do siebie.
niedziela dla włosów
Po lewej zdjęcie w naturalnym świetle (po wyschnięciu), po prawej w sztucznym (po koczku),

A jak Wasze niedziele? Mam nadzieję, że lepiej, niż moja :)

PS. Jutro pojawiają się wyniki rozdania :)

10 komentarzy:

  1. u mnie beznadzieja od dwóch tygodni :D
    na drugim zdjęciu mają się zdecydowanie lepiej :D
    oj dużo nas narzeka na tę niedzielę :P jakaś pechowa

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne włosy... zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam, nie jest tak źle;) Mają się całkiem ok;) I też miałam takie wariacje ze skórą głowy jak Ty, ale u mnie akurat było to uczulenie na szampon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście w pechu, że to szampon (tylko:) Tu łatwo usunąć przyczynę :)

      Usuń
  4. Słaba niedziela? Na pewno lepsza od mojej ;) U mnie tylko mycie i nałożenie maski, na koniec oczywiście zabezpieczenie końcówek i na tym się moja pielęgnacja kończy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają na nawilżone :)

    OdpowiedzUsuń