niedziela, 3 stycznia 2016

Niedziela dla Włosów (2) - Na bogato!

Witajcie w Nowym Roku! 
Dzisiejsza niedziela będzie DIV, choćby częściowo. Będę tuningować maski i babrać się z kawą i cukrem :) 

Wieczorem naolejowalam włosy olejem awokado (daje mu jeszcze jedną szansę solo, genialnie się u mnie nie sprawdza - przyczyny szukam w tłuszczach nasyconych, o których pisała Kasia TU, TU TU). Skórę głowy "doprawiłammieszanką oleju rycynowego i pachnącegonierafinowanego oleju kokosowegoCiepłą mieszankę wtarłam dokładnie, robiąc lekki masażZamierzam tak robić,  zainspirowana Olą KLIK 

Moje oleje nie wyglądają zachęcająco.... Całe tłuste buteleczki :(

Rano zemulgowałam oleje maską Kallos Color ( tak z 15min) i przystąpiłam do działania. Gdy mój mąż wypił kawę, podebrałam mu fusy i dwie łyżeczki przesuszonych wymieszałam z dwiema łyżeczkami grubego cukru. Taki mix połączyłam z dwoma łyżkami szamponu łagodzącego Ziaja Med, polałam włosy ciepłą woda i papką szybko zrobiłam dokładny, delikatny masaż skory głowy. Cukier szybko się rozpuszcza, wiec mieszanka nie może zbyt długo czekać na użycie. Nie spłukując tego wszystkiego z włosów, długość umyłam odżywką Isany do brązowy włosów (i pianą, która spłynęła razem z resztkami kawy). Dokładnie spłukałam wszystko ciepłą wodą. Kawa dość ciężko się wypłukuje, ale warto co jakiś czas skusić się na taki zabieg. Skóra głowy jest doskonale oczyszczona, złuszczona, co w moim przypadku jest nieocenionym efektem. Co do włosówktóre wypadają podczas takiego zabiegu to jestem zdania, że te włosy i tak by wypadły w ciagu dnia, tylko mechanicznie pobudzone wypadają szybciej. Dlaczego tak uważam? Po porządnym peelingu, kiedy przy myciu widzę zwiększone wypadanie, w ciągu następnych 2-3 dni wypada dużo mniej włosów :)  
Na osuszone ręcznikiem włosy nałożyłam na 30min maskę Kallos Color wzbogaconą łyżką glutka lnianego i 3 kroplami gliceryny (na ok. 2 łyżki maski). Moje włosy potrzebują nawilżenia, a gliceryna radzi sobie z tym świetnie, a w przeciwieństwie do swojej opinii nie powoduje u mnie puchu (oczywiście  w rozsądnych ilościach :).  
Po spłukaniu tego wszystkiego jako odżywkę b/s zastosowałam płukankę z rozwodnionego glutka. W mokre włosy wgniotłam 2 groszki żelu mocnego Joanna Stylig Effect, ugniatałam jeszcze trochę i zawinęłam włosy w koszulkę metodą plunking. Zawsze tak robię, kiedy nie chce mi się suszyć głowy. Po około godzinie zdjęłam koszulkę (z głowy :) i pozwoliłam włosom wyschnąć naturalnie.  

Po prawej zdjęcie z lampą, po lewej bez - w sztucznym świetle.

Bardzo podoba mi się efekt, choć przez naturalne schniecie włosy lekko się puszyły przy nasadzie. Skręt jest wyraźny i trwały, włosy są dobrze nawilżone. Trochę zbyt mocno obciążone, co było widać po kilku godzinach, ale nadal prezentowały się dobrze.  Na zdjęciach widzę, że warstwa włosów spod spodu nie ma w ogóle ochoty się kręcić :/ Na cięcie umówiona jestem dopiero w lutym, mam nadzieję, że zrobienie porządnych warstw nauczy je odrobinę dyscypliny :) 
W następnej pielęgnacji postawię chyba na proteiny, bo moje włosy je lubią, a widzę, że chyba tego potrzebują. Rozglądam się za fajnym, niedrogim mleczkiem pszczelim :) 

Korzystając ze wpisu składam pierwszoroczkowe życzenia dla bloga Dziecko we Mgle :) Dużo miłych chwil!

A Wam jak mija niedziela? 



7 komentarzy:

  1. Piękny efekt! :) Ja tez dzisiaj dodałam cukru do szamponu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukier fajna sprawa :) spróbuj kiedyś z kawą :)

      Usuń
  2. bardzo mi się podobają Twoje loczki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie :) Widzę, że mamy podobne włosy. Do mnie ta wersja szamponu Isany nie przemawia ale za to lubię ten do loków. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo fajnie :) mnie szampony Isany też nie przekonują. Ale odżywki są świetne!

      Usuń