poniedziałek, 6 czerwca 2016

Włosowa aktualizacja - Maj + małe wyjąsnienie :)

Cześć :)
Należą się Wam małe wyjaśnienia, ponieważ to już kolejny weekend, kiedy nie pojawia się Niedziela dla Włosów. Ogólnie, blog zrobił się mniej włosowy, nad czym sama ubolewam i w najbliższym czasie postaram się nadrobić zaległości w tym temacie. Dlaczego zrezygnowałam z NdW? Wcale nie zrezygnowałam, ale jest ona ostatnio tak monotonna, że nie ma o czym pisać. Doszłam chyba do momentu, kiedy już dobrze wiem, co służy moim włosom i delektuję się czasem, kiedy nie muszę walczyć o każdy good hair day :) Ale od początku...

Już jakiś czas temu moje włosy doszły do momentu, kiedy niższej porowatości już chyba mieć nie będę. Jest ona wysoka w stronę średniej lub średnia w stronę wysokiej. Nie określę tego tak precyzyjnie, jak potrafią to niektóre Blogerki, ponieważ moje włosy są bardzo kapryśne, jak większość fal i loków szybko potrafią wyschnąć, a wtedy wyglądają jak zniszczone wysokoporówki. Wtedy wystarczy je dobrze nawilżyć. Pielęgnacja moich włosów mocno się usystematyzowała i przestałam walczyć o rzeczy niemożliwe, a skupiłam się na takich, na które mam wpływ. Cotygodniowe wpisy NdW zastąpią comiesięczne Aktualizacje Włosowe, zawierające relację z poprzedniego miesiąca i plany na następny. Postaram się też wzbogacać te posty o włosowe zdjęcia :) Zatem, jak miały się moje włosy w maju?
Czym myłam włosy?
Od kilku tygodni jestem wierna metodzie OMO. Włosy myję codziennie. Przestałam kombinować z delikatnymi szamponami, bo po prostu już nie dają rady. Skórę głowy myję mocnym, SLSowym szamponem, a długość maską/odżywką. W maju szampony to Barwa lniana i szampon łagodzący ZIAJA z linii przeciwświądowej. Trzy razy w tygodniu, po treningach myję włosy żelem BIO IQ, którą znalazłam w Joy Boxie KLIK. Muszę użyć go jeszcze kilka razy w domowych warunkach i napisze recenzję. 
Pierwsze i drugie O w codziennej pielęgnacji to zwykle ta sama odżywka. W maju najczęściej sięgałam po Kallosa Blueberry i Omega lub Organic Shop Fig&Almond. Są to produkty typowo emolientowe, które ładnie dociążają włosy. Kiedy myłam głowę na siłowni, nakładałam na minutkę odżywkę Fructis, o której pisałam TUTAJ
Maski i oleje do zadań specjalnych.
Kiedy włosy potrzebowały protein, dostarczałam ich w masce Kallos Keratin lub dodawałam kroplę hydrolizowanej keratyny do maski w drugim O. Przynajmniej raz w tygodniu nakładałam na noc Cerkogel 30, za co skóra głowy jest mi wdzięczna.
Przyznaję, że w maju zaniedbałam olejowanie. W maju olej wylądował na włosach raptem raz. Był to olej z pestek pszenicy - włosy były po nim miękkie i lśniące. Pogodna nie sprzyjała temu, bo mimo wszystko olej delikatnie migruje na ciało i nie czułam się tak świeżo, jakbym chciała. Dodawałam czasem kilka kropli oleju lnianego do drugiego O oraz zabezpieczałam końcówki olejek kokosowym lub olejkiem Uroda (KLIK). Niczego także nie suplementowałam. Niestety, włosy zareagowały na te braki w pielęgnacji i stały się bardziej łamliwe. Ze względu na pogodę, nie używałam też praktycznie suszarki - włosy schły naturalnie, kilka razy na dworze. Suszenie ich na wietrze delikatnie je puszy, ale są jakby bardziej miękkie, niż kiedy schną w mieszkaniu.
Co planuję na czerwiec?
Nadal będę myć włosy metodą OMO, spróbuję jednak dobierać do tego inne maski, żeby zobaczyć, jak się sprawdzają. Jeśli pogoda dopisze, częściej będę sięgać po produkty humektantowe.
Kończą mi się dosłownie wszystkie szampony, więc czekają mnie zakupy. Potrzebuję mocnego zdzieraka, więc padnie pewno na Barwę, ale jeszcze nie wiem, jaką. Ostatnio też czytam wiele dobrego o szamponach YR, więc możliwe, że skusze się na jakiś, a to raczej łagodne produkty.
Przyłożę się też do olejowania, bez względu na pogodę, chcę nakładać olej minimum raz w tygodniu. Muszę dokupić olej, ponieważ ten z wiesiołka w zasadzie zjadłam, a lnianego mam końcówkę.
Koniecznie muszę powrócić także do regularnego picia skrzypu i pokrzywy. Latem piję mniej herbat i ziół, więc kiedy skończyły mi się te ulubione, jakoś po prostu nie uzupełniłam zapasów. Nie minął miesiąc, a moje paznokcie kruszą się jak szalone i nie mogą urosnąć powyżej milimetra.
Myślę tez o przyroście, ponieważ pasemko kontrolne ma aktualnie 29 cm, a mi zależy na zapuszczeniu włosów. Możliwe, że powrócę do wcierki z kozieradki, którą moja skóra ładnie tolerowała, a ilość baby hair po niej była niesamowita :)
Włosy w maju prezentowały się tak (niektóre zdjęcia znacie z ostatnich, majowych NdW):




Tak właśnie wygląda to dzisiaj. Niestety, moje włosy nadal wypadają trochę mocniej, niż bym tego chciała, ale do normy już niewiele brakuje, więc na tym polu też trwa walka. Będę nadal robiła regularne peelingi enzymatyczne i starała się utrzymać spokojną, nawilżoną skórę głowy.

A jak Wasze plany pielęgnacyjne na czerwiec?

8 komentarzy:

  1. U mnie też przez jakiś czas było bardzo monotonnie, i w sumie często też tak jest, więc nie dziwię się, że nie chcesz opisywać tego samego. To przedostatnie zdjęcie włosów szczególnie mi się podoba;) No i koniecznie pochwal się włosowymi zakupami;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wrócić do regularnych peelingów skóry głowy. Koniecznie!
    Piękne masz loki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, peelingi są niezastąpione :) Dziękuję za komplement!

      Usuń