niedziela, 14 lutego 2016

Niedziela dla Włosów (8) - Rosyjski śmierdziuszek i stylizacja kremem.

Witajcie! :) 
Dzisiaj znowu szybka Niedziela dla Włosów. Będę kontynuować serię, bo mimo, że Anwen, jej inicjatorka zakończyła wpisy w ramach NdW, mi nadal się chce :) Poza tym uważam, że są one niesamowitą inspiracją, taką moją osobistą. Kombinuję i myślę o tym, jak w niedzielę dopieszczę moje włosy i chcę się tym pochwalić :) Takie łaskotki dla próżności :) 
Pisałam niedawno o kosmetykach, nazwijmy je ogólnie, rosyjskich. Dzisiaj również postawiłam na taki produkt. W ogóle zauważyłam, że zdominowały one mają pielęgnację, jestem z nich bardzo zadowolona. 
kosmetyki na niedzielę
Zestaw na niedzielę :)
Dzisiaj naolejowałam włosy  olejem z wiesiołka. W zasadzie to wczoraj, a dzisiaj rano dołożyłam na skórę głowy Cerkogel 30, a olej zemulgowałam Kallosem Color. Po pól godziny zmyłam wszystko oczyszczającym szamponem Barwa z ekstraktem z lnu. To dopiero drugie użycie tego szamponu, ale czuję, że będę nim zachwycona. Włosy po jego użyciu nie są ani trochę szorstkie, nie plączą się. Nie mam wrażenia, że zmyłam wszystkie dobroci, dostarczone wraz z pielęgnacją przed myciem. Co drugi dzień myję włosy delikatnym Babydreamem, a raz w tygodniu Barwą :) 
Po dokładnym zmyciu oleju (wystarczyło raz), odsączyłam włosy i nałożyłam na nie mieszankę maski z dziegciem z łyżeczką ekstraktu z soku banana oraz kilkoma kroplami mleczka pszczelego w glicerynie. Przyzwyczaiłam się to tego smrodu... Częściowo:) Mieszankę zmyłam dosłownie po 10 minutach, bo czas już mnie gonił. Użyłam odżywki b/s Ziaja (niebieskiej).  
Po odsączeniu nadmiaru włosów w koszulkę wgniotłam w nie, dla odmiany, niewielką ilość kremu do stylizacji loków Isana. Lubię ten krem, daje on efekt inny niż przy odgniataniu żelu. Nie ma sucharków, włosy są od razu miękkie i nie wymagają odgniatania. Nie podkreśla skrętu aż tak wyraźnie, ale nie powoduje też efektu sklejonych kosmyków 
Niestety nie mogłam poczekać, aż włosy wyschną zupełnie. Potraktowałam je dyfuzorem, a do końca doschły naturalnie, niestety na zewnątrz... pod kapturem. Na pewno nie było to dla nich dobre, ale nie miałam wyboru.  
 
niedziela dla włosów
Po lewej zaraz po stylizacji, po prawej po kilku godzinach, w sztucznym świetle (oba zdjęcia bez lampy).
Maska z dziegciem i nawilżacze zrobiły swoje: włosy są miękkie i sypkie, może nawet nie do końca dociążone. Nie mogę tego dnia nazwać GoodHairDay, ale tragedii nie ma. Wiem za to, że dobrze odżywiłam czuprynę, nawet niesforne i przesuszone ostatnio końcówki są miękkie i gładkie. Może to zasługa też używanego od niedawna serum Marion, które okazuje się konieczne. 
We wtorek idę do fryzjera... I całkowicie wbrew sobie wybrałam opcję budżetową, nowy salonik otwarty na osiedlu niedaleko mojego. Zobaczymy, jak pan fryzjer będzie chciał potraktować moje kędziorki, ale jestem gotowa na ucieczkę, kiedy tylko zapali mi się czerwona lampka. Jako wyjście awaryjne, od grudnia mam zarezerwowaną wizytę w polecanym salonie ( na koniec miesiąca). Tam też nie jestem pewna jakości usługi, ale liczę na to, że jeśli we wtorek wyjdę niezadowolona, to mam gdzie to poprawić. Jeśli będzie OK, zaoszczędzę po prostu kilkadziesiąt złotych... Także rachunek jest prosty: albo zaoszczędzę, i wyjdę z fajną fryzurą, albo będę musiała ratować to, co nie wyszło i będę do tyłu z centymetrami i budżetem. Zobaczymy :) 
A jak Wasze niedziele? Kontynuujecie serię? 

7 komentarzy:

  1. Świetnie się pokręciły ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ale do ideału jeszcze sporo brakuje :)

      Usuń
  2. Widać że włosy są nawilżone i dopieszczone;) Czekam na relację lub efekt po wizycie u fryzjera;) Serię oczywiście kontynuuję i cieszę się, że i Ty ją masz u siebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno napisze co mnie spotkało :) Mam nadzieję, że nie będą to żele :)

      Usuń